W niedzielę, 6 kwietnia w gdyńskiej kawiarni Cafe Art u Muzyk’ uff odbył się szósty z kolei, a zarazem ostatni w koncertowym rozkładzie jazdy, występ duetu jazzowego Olbrzym i Kurdupel z gościnnym udziałem wybitnego, niemieckiego perkusisty Willego Hanne. Miejsce, które panowie Marcin Bożek (bas) oraz Tomasz Gadecki (saksofon) wybrali do zaprezentowania się przed trójmiejską publicznością zdawało się idealnie komponować z muzycznym charakterem kunsztu improwizatorskiego, którego byliśmy świadkami.
Występ był iście kameralny, co dodatkowo wpłynęło na pełniejszy odbiór każdego dostarczonego nam przez muzyków bodźca, a tych było bardzo wiele – w tamten niedzielny wieczór nawet cisza miała szczególny wydźwięk improwizatorski. Zanim jednak przekroczyłem próg kawiarni pozbyłem się jakichkolwiek oczekiwań związanych wytworem muzycznym, którego narodzin byłem świadkiem, oraz którego najpewniej nigdy więcej nie będę miał okazji podziwiać. Momentami tajemnicze, naturalistyczne i mocno przestrzenne brzmienie zdawało się rozrywać słuchacza od wewnątrz, ale nie tylko słuchacza – Marcin Bożek, gitarzysta basowy, tworzył dźwięki całym sobą, napięty z zewnątrz, unoszący się w środku przez niemal cały czas trwania występu. Kunszt improwizatorski Pana Marcina nie zawiódł tamtego wieczoru. Postać Williego Hannea przed niedzielnym koncertem, była mi znana tylko i wyłącznie z prasy oraz pojedynczych kompozycji pochodzących z projektów muzycznych, w które się angażował. Przyznam szczerze, że nie byłem przygotowany na tak szeroko aspektową improwizację, efektem czego dolna część mojej szczęki zwisała bezwiednie przez dobre 10 minut. Każdy dźwięk był swoistym zaskoczeniem, zabawą, tańcem z rytmiką oraz formą – nie było żadnych ograniczeń – pokrywki od puszek z farbą, reklamówki, megafony, piłeczki ping – pongowe, różnego rodzaju dziecięce zabawki, bardzo cienka i elastyczna blacha, smyczek, nawet statywy. Te wszystkie przedmioty, wchodząc w interakcję z perkusją, wyobraźnią, ekspresją oraz zachciankami muzycznymi Williego Hannea sprawiały, że ten zaimprowizowany, jazzowy, wytwór stał się niebywale namacalny. Dzieła dopełnił grający na saksofonie Tomasz Gadecki, który tamtego niedzielnego wieczoru niejako potwierdził słuszność swojego artystycznego pseudonimu: Olbrzym. Olbrzym Improwizacji.
Tomasz Montowski