Jacek Ciołek o gdańskim koncercie Laibach

Słowenia kojarzy się z niedużym bałkańskim państwem powstałym po rozpadzie byłej Jugosławii. Mało kto kojarzy ten piękny kraj z muzyką inną niż bałkański folk a szczególnie z EBM czy industrial. Otóż muzyka dysponuje uniwersalnym, zrozumiałym przez słuchaczy językiem dźwięków. Każde pokolenie ma swoich idoli i nurty muzyczne jakimi się fascynuje. Tak też jest z tymi którzy dorastali na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Był to czas buntu, na zachodzie przeciwko pogarszającemu się komfortowi życia społeczeństw a za żelazną kurtyną, przeciwko systemowi totalitarnemu i braku wolności w szerokim rozumieniu tego pojęcia. Podobnie jak w Polsce tak i w byłej już Jugosławii wczesne lata osiemdziesiąte zaowocowały wysypem twórców i zespołów rockowych osadzonych mocno w mijającej już na zachodzie erze punka. Tam zaczęły dominować New Wave oraz Alternative. Tymczasem na wschodzie Europy powstawały ideologiczne protest songi i rodziły się wciąż nowe zespoły. Ponieważ jednak powiew nowej muzyki docierał do Bloku Wschodniego więc można było zauważyć jak chłonne umysły młodzieży łapią co się da, aby swoją twórczość przedstawić jako nowoczesną i dopasowaną do czasów.

W takiej sytuacji politycznej powstała formacja LAIBACH, która już od początku swej działalności zbijała sen z powiek komunistycznych władz Jugosławii, stosując między innymi wizerukowo elementy umundurowania kojarzone z Nazistowskimi Niemcami. To musiało i wzbudzało kontrowersje. Takie było zamierzenie zespołu, który odwoływał się do wielu niepopularnych i źle kojarzonych symboli aby zwrócić szczególną uwagę na cechy współczesnej cywilizacji rozwoju i śmierci. To można było zauważyć szczególnie w trakcie koncertów.

Muzyka zespołu LAIBACH to inteligentne i wyjątkowe skojarzenie estetyki punka, nowoczesnych elektronicznych brzmień, czasem ciężkich gitar oraz dosyć pompatycznego klimatu za sprawą nisko stonowanych chórów. Słuchając nagrań zespołu można odnieść wrażenie, że mamy do czynienia wręcz ze współczesnym rycerstwem idącym do boju. Te elementy wojskowe zostały do dzisiaj są pewną wizytówką sceniczną zespołu. Wszystkie kolejne albumy jawią się jako zwarte koncepcyjnie i przemyślane dzieła niosące ze sobą oprócz drapieżnej muzyki i śpiewu sporo elementów protestu przeciw wojnom, biedzie, totalitaryzmowi czy też nadmiernej globalizacji i industrializacji. Grupa zwraca również uwagę na charakterystyczne cechy pop kultury i jej wpływ, często negatywny na współczesny świat.

Najnowszy album „Spectre”, którego koncertowa trasa promocyjna dotarła do Polski, otwiera nieco lżejszy w wymiarze muzycznym, rozdział w karierze zespołu, nie tracąc przy tym nieco szorstkiego charakteru muzyki. Koncert na jakim miałem okazję być w nowym gdańskim klubie muzycznym B90, który powstał po byłej hali produkcyjnej Stoczni Gdańskiej był wyjątkowo udanym wydarzeniem. Klub wyposażony jest w bardzo dobre nagłośnienie i jest w nim sporo miejsca co zapewnia komfort słuchania. Jego postindustrialny charakter wyjątkowo dobrze sprzyja muzyce z gatunku EMB czy elektro-industrial jaki reprezentuje grupa Laibach. Zespół stanowi absolutnie światową klasykę i jest jednym z bardziej rozpoznawalnych wykonawców brytyjskiej wytwórni MUTE rec. kojarzonej najczęściej z Depeche Mode.

Grupa zaprezentowała się w pięcio – osobowym składzie, gdzie oczywiście główna postacią był charyzmatyczny lider i wokalista Milan Fras. Jednak nowością był nieco łagodniejszy charakter muzyki bliski nieraz stylistyce dark elektro. Bardzo zauważalną zmianą było wysunięcie się na pierwszy plan wokalistki i instrumentalistki Miny Spiler. To ta zmiana z pewnością dodała świeżości muzyce zespołu ale nie pozbawiła klasycznych już mocnych jej elementów. Jak zwykle mogliśmy zobaczyć charakterystyczną dla zespołu symbolikę militarną, która w połączeniu z muzyką dawała wciągający obraz otaczających ludzkość fatalnych decyzji, wojen i drastycznej walki politycznej. Mogliśmy usłyszeć na żywo prawie całą najnowszą płytę „Spectre” ale warto zwrócić uwagę na utwór „Eurovison” którym zespół rozpoczął koncert a w obecnej sytuacji na Ukrainie ma niezaprzeczalny wydźwięk polityczny. Kolejne kompozycje jakie usłyszeliśmy to „Americana”, „No History” czy klasycznie brzmiący „Resistance is Futiles”. Sporo emocji wzbudził przebojowy, utrzymany w charakterze wojskowego marszu „The Withleblowers”. Znakomicie zaprezentowała się Mina Spiler w kompozycji „Bossanova” ale “See That My Grave is Kept Clean” był z pewnością szorstkim i najmocniejszym, kawałkiem pierwszej części koncertu a jednocześnie zamykającym płytę „Spectre”. Ci którzy czekali na mocne uderzenie mieli okazje przeżyć je po 15 minutowej przerwie.

To dopiero wtedy fani mogli usłyszeć znany z twardego charakteru Laibach. Z albumu Watt zespól zagrał hipnotyczny „B-machina” oraz pełne energii „Tanz Mit Laibach” oraz „Das Spiel Ist Aus”.

Grupa na scenie czasem prezentowała się niczym legendarny niemiecki Kraftwerk a znakomita gra świateł tylko podkreślała ten wizerunek. Koncert zapewne zaspokoił tych fanów, którzy oczekiwali klasycznych brzmień zespołu ale i z pewnością uzupełnił listę sympatyków grupy po wysłuchaniu nowego materiału.

Podsumowując mieliśmy do czynienia z ważnym wydarzeniem muzycznym przypominającym o mniej popularnej w Polsce muzyce z kręgów Alternatywy, Cold Wave, czy EMB. Jest to o tyle ważne ,że spowoduję być może, zaproszenia kolejnych reprezentujący ten gatunek muzyki artystów.

Jacek Ciołek